Jak zwykle w drodze do pracy zatrzymałem się w przytulnej kawiarni na rogu ulicy. Kolejka była długa, ale nastrój znakomity. Gdy podszedłem do kasy, barista uśmiechnął się i powiedział, że za moją kawę już zapłacono. Zdziwiłem się i zapytałem, kto to zrobił.
Skinęła głową w stronę mężczyzny w szarym płaszczu siedzącego przy oknie. Jego twarz wydała mi się dziwnie znajoma. Podniósł wzrok, skinął głową i odszedł. Barista podał mi kawę i małą notatkę. Ręce mi się trzęsły, gdy to rozkładałem. Były tam napisane tylko dwie linijki: „On cię zdradza”. „Nie ufaj mu”.
Moje serce zamarło. Gwałtownie się odwróciłam, by poszukać mężczyzny, ale zniknął. Świat wokół zdawał się zanikać. Wybiegłam na ulicę, ale nigdzie go nie było. Ogarnęła mnie panika. Drżącymi palcami wybrałam numer męża. Nie odebrał.
Zadzwoniłam ponownie – znów cisza. Postanowiłam wrócić do domu. Przejechałam na czerwonym świetle i prawie zderzyłam się z autobusem. Wpadła do mieszkania, ale było puste. Zobaczyłam jego telefon na kuchennym stole. Wyświetliła się wiadomość: „Dziękuję za wczorajszy wieczór. Już za tobą tęsknię. Lena”. Moja świadomość wyłączyła się na sekundę. Usiadłam na podłodze, upuszczając telefon. Wszystkie te lata zaufania runęły w jednej chwili. Przypomniałam sobie twarz nieznajomego – to był stary przyjaciel mojego brata. Kiedyś był we mnie nieodwzajemniony. Więc wiedział wszystko. I postanowiłam ostrzec. Gorączkowo szukałam wymówki dla męża. Ale potem znalazłam kolejną wiadomość. I jeszcze jedną rzecz. Zdjęcia. Ból przeszył mnie jak nóż. Krzyczałam, ale nie było dźwięku. Serce waliło mi w skroniach. Złapałam walizkę. Płakałam, pakując rzeczy. Godzinę później stałam w drzwiach domu moich rodziców. Mama otworzyła je i od razu wszystko zrozumiała. Przytuliła mnie bez słów. Tej nocy nie spałam ani minuty. List stał mi przed oczami: krótki, ale druzgocący. Rano złożyłam pozew o rozwód. Mąż próbował się tłumaczyć. Najpierw zaprzeczał. Potem płakał. Potem groził. Ale ja już się nie bałam. Na zawsze zapamiętam smak tej kawy. I właśnie ta notatka. Czasami obcy wiedzą o nas więcej niż ci, którym powierzyliśmy swoje życie.