Lecieliśmy do Paryża. Byłam sama z dwuletnim synem – zmęczona, spocona i zestresowana. Dziecko było kapryśne, odmawiało siadania, a pasażerowie rzucali mi dezaprobujące spojrzenia. Prawie się rozpłakałam, gdy mężczyzna w wieku około trzydziestu pięciu lat zaoferował mi pomoc.
Uśmiechnął się, był uprzejmy i nawet pokazał zdjęcie swoich siostrzeńców. Zaufałem. Trzymał mojego syna na rękach, gdy ja poszłam do toalety, potem zabawiał go zabawkami i pokazywał mu kreskówki na telefonie.
Poczułam ulgę i w duchu podziękowałam losowi za taką dobroć. Zaproponował, że potrzyma dziecko, podczas gdy ja będę jadła. Zgodziłem się. Następnie wziął go na ręce i odprowadził wzdłuż przejścia samolotu. Gdy wrócili, syn wydawał się lekko pobudzony, ale nie płaczliwy.
Nie zwracałem uwagi. Mężczyzna powiedział, że po prostu przestraszył się odgłosu turbulencji. Po wylądowaniu pomógł mi nawet nieść bagaż podręczny. Wymieniliśmy się numerami telefonów. Powiedział, że chętnie mi pomoże, jeśli kiedykolwiek znajdę się w jego mieście. Kilka dni później zauważyłem dziwne zachowanie u mojego syna. Zaczął bać się ciemności i nie chciał spać sam. Psycholog poradził mi, żebym zwracała uwagę na zmiany. Następnie postanowiłam obejrzeć nagranie z kamery umieszczonej w torbie niani, którą miałam przy sobie w czasie lotu. Nie spodziewałem się, że na nagraniu zobaczę moment, w którym mężczyzna zabiera mojego syna do toalety. Kamera była zwrócona w stronę przejścia, ale dźwięk… Mój syn powiedział: „Nie chcę” i wyszeptał: „To nasz sekret”. Serce mi się ścisnęło. Natychmiast skontaktowałem się z policją. Nagrali nagranie i następnego dnia mężczyznę aresztowano. Okazało się, że był poszukiwany za podobne czyny w innych krajach. Podejrzenia istniały od dawna, ale nie było żadnych dowodów. Mój przypadek był punktem zwrotnym. Śledczy podziękowali mi za determinację. Poczułam się zraniona, zawstydzona i przestraszona, że pozwoliłam na to, co się stało. Obwiniałem siebie za to, że zaufałem. Ale ja też jestem ofiarą. Mój syn został zbadany przez specjalistów. Teraz współpracujemy z psychologami i on powoli wraca do siebie. Już nie wsiadam do samolotu bez drugiej osoby dorosłej. I nigdy już nie uwierzę w nieznajomych, którzy są zbyt mili. Dzielę się tą historią, aby inne mamy wiedziały, że zło często przybiera postać uśmiechu. Wyglądał na idealnego towarzysza podróży. Wydawał się miły. Ale okazało się, że to koszmar. Prawie na zawsze straciliśmy zdrowie psychiczne. Proszę cię: jeśli jesteś matką, bądź czujna. Lepiej sprawiać wrażenie paranoika, niż żałować, że zaufałeś. Pozwól, aby moje doświadczenie pomogło uratować kogoś innego. Mój syn jest silny, da sobie radę. A ten człowiek odpowie za wszystko.