Niektóre historie sugerują, że zwyczaj ten ma wojskowe korzenie.
Gdy żołnierze kończyli szkolenie lub byli zwalniani ze służby, czasami rzucali swoje buty na najbliższy przewód – symboliczne pożegnanie z dyscypliną i służbą.
Było to ciche świętowanie wolności i zmiany.
Z czasem rytuał przeniknął do życia cywilnego, tracąc pierwotny sens, ale zachowując symbolikę.
W miejskich legendach – zwłaszcza w niektórych amerykańskich dzielnicach – mówi się, że buty na kablach oznaczają teren gangów.
Jednak większość ekspertów i władz uważa, że nie ma na to wystarczających dowodów. Nawet tam, gdzie krążą takie pogłoski, są one traktowane z rezerwą.

We Francji na przykład, ta teoria prawie nie istnieje.
Z drugiej strony, niektórzy twierdzą, że to może być wynik przemocy lub żartów – ktoś wyrzuca cudze buty, by się znęcać.
Takie sytuacje się zdarzają, ale są rzadkie i raczej nie stanowią głównego powodu.
Częściej to po prostu zabawa. Spontaniczny czyn. Ktoś rzuca buty dla żartu lub wyzwania.
Albo wyraz kreatywności – zamiana starych trampek w przypadkową sztukę uliczną.

Jak fajerwerki latem czy inicjały wyryte w drzewie – nie musi nic znaczyć, wystarczy, że to coś, co warto zrobić.
Prawda jest taka, że nie ma jednej odpowiedzi. Czasem to gest osobisty, innym razem bezmyślne naśladownictwo. I właśnie to czyni go tak fascynującym.
Niezależnie od tego, czy chodzi o życiową zmianę, bunt czy niewinną zabawę, te buty pokazują, jak ludzie zostawiają ślad po sobie.
Jak graffiti, kreda na chodniku czy kłódki na moście – zmieniają przestrzeń publiczną w wspólną opowieść. Cicha sztuka unosząca się nad naszymi głowami.