To miał być spokojny, przyjemny wieczór. Młoda para wybrała się do modnej restauracji w centrum miasta, licząc na romantyczną kolację w miłej atmosferze.
Jednak to, co miało być chwilą relaksu, przerodziło się w prawdziwy horror, gdy w jednej z potraw zauważyli coś niepokojącego.
„Mój chłopak zamówił sałatkę z awokado i komosą ryżową. Wszystko wydawało się idealne – pięknie podane dania, cicha muzyka, nastrojowe światło. Aż nagle spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach i zapytał: ‘Widzisz to?’” – wspomina kobieta.
Na wierzchu sałatki zauważyli drobne, czarne kropki. Początkowo wyglądały jak zwykłe nasiona chia. Ale po chwili dostrzegli coś, co zmroziło im krew w żyłach – te „ziarenka” poruszały się.

„To były niemal przezroczyste, galaretowate kuleczki z czarną plamką w środku. Żywe. Wszystko wskazywało na to, że to jajeczka jakiegoś owada – leżały tuż na naszej sałatce.”
Zapanowała panika. Kobieta krzyknęła, kelnerzy rzucili się do stolika, a para natychmiast wezwała karetkę. „Nie wiedzieliśmy, z jakiego stworzenia pochodzą te jaja, ani czy przypadkiem już ich nie zjedliśmy.”
Mężczyzna poczuł mdłości i osłabienie. Oboje zostali przewiezieni do szpitala na obserwację. „Chcieliśmy po prostu spokojnie zjeść kolację. Teraz już nigdy nie spojrzymy na sałatkę tak samo.”

W szpitalu przeprowadzono badania, podano leki i zalecono, by uważnie obserwowali swoje objawy. „Mamy natychmiast zgłosić się do lekarza, jeśli zauważymy coś niepokojącego.”
A restauracja? Para złożyła oficjalną skargę. Lokal próbował tłumaczyć sytuację „usterką techniczną” lub „problemem z dostawą”, ale – jak mówią – to już nie ma znaczenia. Zaufanie zostało raz na zawsze zniszczone.
„Od tamtej pory, za każdym razem gdy widzę nasiona chia, przypomina mi się ten wieczór. I znowu czuję dreszcze.”