96-letnia Mary mieszkała w swoim starym, ale przytulnym domu na obrzeżach miasta, który był pełen ciepła i wspomnień.
Jej sąsiadem był bezdomny mężczyzna o imieniu Arnold, który zwykle spędzał całe dnie na ławce w parku, obserwując przechodzących ludzi i ciesząc się słonecznymi dniami. Mary zawsze witała go z uśmiechem, a w jej oczach widać było dobroć.
Czasami przynosiła mu ciepły lunch lub ubrania, próbując uczynić jego dzień odrobinę jaśniejszym i wygodniejszym. Zrozumiała, jak ważne jest okazywanie troski i uwagi innym, zwłaszcza tym, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji.