Być może zauważyłaś już te dwa małe, symetryczne dołeczki tuż nad pośladkami, u siebie lub u kogoś innego.
Dyskretne, a zarazem intrygujące, przyciągają wzrok, pobudzają ciekawość… i noszą niemal mityczną nazwę: dołeczki Wenus. Ale co tak naprawdę zdradzają?
Czy są związane ze zdrowiem, genetyką, czy po prostu dobrą kondycją fizyczną? Uwaga, spoiler: odpowiedź może Cię zaskoczyć…
Dołeczki Wenus: mały szczegół… wyrzeźbiony przez naturę

Możesz myśleć, że te drobne napady głodu są wynikiem wielu godzin spędzonych na uprawianiu sportu, ale zastanów się jeszcze raz: ich sekret jest o wiele głębszy (i bardziej naturalny), niż się wydaje.
Dołeczki wenusowe powstają w wyniku specyficznego połączenia skóry z kością miednicy, a dokładniej w miejscu anatomicznym zwanym tylnym górnym kolcem biodrowym (tak, dobrze przeczytałeś). Krótko mówiąc, genetyka determinuje, czy będziesz je mieć, czy nie. Jeśli jedno z Twoich rodziców je ma, istnieje duże prawdopodobieństwo, że Ty również je będziesz mieć.
Są one bardziej widoczne u osób o szczupłej lub wysportowanej sylwetce, ponieważ skóra jest mniej „ukryta” pod tłuszczem. Ale powiedzmy sobie jasno: nie da się „stworzyć” tych dołeczków, jeśli ich już tam nie ma, niezależnie od tego, ile przysiadów czy ćwiczeń na desce wykonujesz.
Apollo nie może być gorszy: mężczyźni też mają dołeczki

I nie, te małe wgłębienia nie są zarezerwowane tylko dla kobiet. Mężczyźni czasami nazywają je „ dziurami Apollina ”. To pochlebne nawiązanie do boga piękna i fizycznej sprawności… nic więcej!
Podobnie jak u kobiet, te męskie dołeczki są postrzegane jako oznaka fizycznej harmonii i witalności. W niektórych kręgach sportowych czy w mediach społecznościowych symbolizują wręcz zdrowy styl życia . Ale znowu, nie ma potrzeby zabiegać o nie za wszelką cenę: nie są one ani standardem, ani warunkiem dobrego samopoczucia.
Czy można je wywołać dzięki ćwiczeniom?
To częste pytanie, a odpowiedź jest prosta: nie. Te dołeczki nie zależą od mięśni, ale od struktury kości. Jeśli ich nie ma, nic nie sprawi, że się pojawią.
Jednak dzięki zrównoważonemu stylowi życia – zdrowemu odżywianiu, regularnej aktywności fizycznej i spokojnemu snu – mogą stać się one bardziej widoczne u osób, które już są do nich predysponowane. Trochę jak gwiazdy na niebie: są, ale widać je lepiej, gdy powietrze jest czyste.
Piękno, witalność… i odrobina mitu

Te dyskretne wgłębienia były przedmiotem dyskusji już od starożytności. Można je znaleźć w dziełach sztuki, rzeźbach, przedstawieniach bóstw… Jakby natura chciała za pomocą drobnego szczegółu podkreślić harmonię ciała.
Niektóre popularne wierzenia przypisują im nawet właściwości związane z witalnością lub krążeniem krwi w okolicy miednicy. Nic nie zostało naukowo udowodnione, ale idea jest kusząca. W końcu, czyż nie w tych drobnych szczegółach tkwi magia ludzkiego ciała ?
A co jeśli prawdziwe piękno polega na kochaniu tego, co masz?
Kluczowy wniosek? Dołeczki Wenus nie są ani celem do osiągnięcia, ani dowodem doskonałości. Są po prostu naturalną zmiennością, podobnie jak kolor oczu czy kształt nosa.
I właśnie ta różnorodność sprawia, że każde ciało jest wyjątkowe. Z dołeczkami czy bez, liczy się dbanie o siebie, dobre samopoczucie w swoim ciele i nauczenie się kochać te drobne szczegóły, które robią całą różnicę.