Poszedł do domu przyjaciela i zniknął. 30 lat później żona jego przyjaciela zadzwoniła do niego i powiedziała mu całą prawdę.

Tego dnia wszystko wydawało się normalne.
34-letni Thomas Lindbergh wybierał się w odwiedziny do swojego starego przyjaciela, Erika Mönssona. Powiedział żonie, że wróci za kilka godzin, wziął kurtkę i wyszedł.

Ale nigdy nie wrócił do domu. Ani tego wieczoru, ani później. Ani jednego tropu: żadnych świadków, żadnych nagrań z kamer. Policja była bezradna, a rodzina pogrążyła się w rozpaczy. Zgłoszono zaginięcie Thomasa.
Jego żona długo stawiała opór, ale po 10 latach uznano go w końcu za zmarłego.

Minęły trzy dekady. A potem, pewnego chłodnego, jesiennego wieczoru, zadzwonił telefon.
Na ekranie wyświetla się nieznany numer.
Żona drżącymi rękami podniosła słuchawkę i usłyszała głos… Marianne, żony Erica.

„Muszę ci coś powiedzieć… Minęło za dużo czasu” – zaczęła.

Okazało się, że tego dnia Eric i Thomas pokłócili się o pieniądze. Kłótnia wybuchła natychmiast – złość, cios… Thomas zmarł na miejscu.
W panice Eric i jego żona ukryli ciało w piwnicy starej stodoły na obrzeżach miasta.
Przez wszystkie te lata milczeli. Eric zmarł na raka miesiąc temu. Zanim umarł, zażądał od Marianne powiedzenia prawdy.

Kiedy policja otworzyła starą stodołę, wszystko się potwierdziło.
Trzydzieści lat milczenia… Jeden błąd… I całe życie legło w gruzach.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *