Leżała tam mała, schludna paczka banknotów związana gumką.
Tak, prawdziwe pieniądze! Nie fałszywe, nie pamiątkowe, ale całkiem realne.
Przeliczyłam — w sumie trochę ponad 500 dolarów. W głowie milion myśli: jak? po co? kto to zapomniał? Dlaczego nikt nie zauważył?

Samo plecak kosztował mnie mniej niż 10 dolarów i nie miał żadnych szczególnych znaków rozpoznawczych. Marka nie jest zbyt znana, ale wygląda na solidną.
Mam wrażenie, że ktoś specjalnie ukrył pieniądze i o nich zapomniał.
Teraz oczywiście dylemat — zostawić dla siebie, szukać właściciela, napisać do sklepu… Ale jedno mogę powiedzieć na pewno: nigdy więcej nie powiem, że w second handzie nie można znaleźć „skarbu”. Czasami można, i to jakiego!

Gdybym nie otworzyła tej wewnętrznej kieszeni, nie wiedziałabym, jaki „skarb” noszę ze sobą.
A teraz za każdym razem, gdy biorę ten plecak, przypomina mi, że życie potrafi zaskakiwać w najbardziej zwykły dzień.
Ciekawe, czy to tylko przypadek… czy czyjś bardzo subtelny żart?
A wy, czy kiedykolwiek znaleźliście coś cennego w nieoczekiwanych miejscach? Podzielcie się w komentarzach!