Przez sześć lat młoda piekarka zostawiała gorące jedzenie dla cichego, bezdomnego mężczyzny, nigdy nie dowiadując się, jak ma na imię! Na jej ślubie pojawiło się dwunastu żołnierzy w pełnym umundurowaniu… i wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał.

Czasami życie potrafi zaskoczyć w sposób, który aż trudno uwierzyć!

Advertisements

Młoda kobieta, która nagle straciła męża w tragicznych okolicznościach, miała dopiero 35 lat. To przecież wiek, kiedy życie zaczyna nabierać kolorów… A tu śmierć. Okrutna, nieznośnie bolesna.

Tak właśnie czuła się młoda wdowa, gdy wyruszyła na czterdziesty dzień po śmierci męża do innego miasta. Został pochowany w jego rodzinnych stronach, tam, gdzie się urodził i dorastał. Rodzina nalegała.

Advertisements

Po ceremonii pogrzebowej i tradycyjnym posiłku żałobnym, wszyscy udali się na cmentarz. Dla bliskich była to trudna wizyta, a dla niej – szczególnie bolesna.

Serce waliło jej jak młot, a równocześnie jakby zamierało. Trudno było oddychać, wszystko ciemniało przed oczami, łzy zasłaniały świat.

„Kochany, dlaczego mnie zostawiłeś?” – szepnęła ledwo słyszalnie, patrząc na zdjęcie męża z jego beztroskimi, niebieskimi oczami i uśmiechem…

Gdy wszyscy zaczęli się zbierać do wyjazdu, poprosiła, by zostawili ją samą.

Chciała jeszcze chwilę pobyć z mężem, porozmawiać z nim, opowiedzieć mu, jak bardzo tęskni i jak bardzo ją boli jego brak.

Tak wiele chciała powiedzieć temu, który był dla niej najdroższą osobą. Był… a teraz już go nie było.

Po powrocie do miasta, postanowiła trochę się przewietrzyć, oderwać od smutku, po prostu pooddychać. Udała się do małego parku, w którym kiedyś spacerowała z mężem, gdy odwiedzali jego rodzinne strony.

Przechodząc przez ulicę, nagle zobaczyła go – mężczyznę, który siedział za kierownicą jednego z samochodów na czerwonym świetle. To niemożliwe! To musiał być ktoś, kto wyglądał dokładnie jak jej mąż – niewiarygodnie podobny!

Zatrzymała się na chwilę, żeby przyjrzeć się lepiej temu, kto wyglądał jak jej zmarły mąż.

Ludzie przechodzili obok, potrącali ją, a ona stała jak wmurowana, nie mogąc się poruszyć… Powietrze nie chciało dostawać się do jej płuc. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleje…

Zielone światło się zapaliło, samochody ruszyły, a ona musiała niemal biegiem przejść przez ulicę.

Trzęsła się. Nie mogła tego pojąć. Przecież nie oszalała! Widziałam to wyraźnie, własnymi oczami – za kierownicą siedział jej mąż…

Opowiadając o tym wydarzeniu rodzinie męża, zauważyła, jak ich twarze się zmieniały…

– Nie chcieliśmy ci tego mówić, uznaliśmy, że pogorszy to tylko twój stan – powiedział z przejęciem starszy brat zmarłego. – Ale skoro los sprawił, że sama go zobaczyłaś, musimy wszystko wyjawić. Sam dowiedziałem się o tym niedawno.

– Pozwól, że opowiem ci całą tę trudną historię z przeszłości. W końcu i ja ponoszę część winy – odezwała się teściowa kobiety.

I wtedy dowiedziała się, że mężczyzna za kierownicą nie był tylko kopią jej męża – był jego bratem bliźniakiem.

Dawno temu, kiedy chłopcy mieli zaledwie trzy lata, ich rodzice się rozwiedli, a ojciec zabrał jednego z bliźniaków. Wyjechał i zabronił kontaktu z drugim synem. Matka przez lata szukała go wszędzie, zwracała się do różnych instytucji – wszystko na próżno.

Mogła się spotkać z synem dopiero, gdy wrócił z ojcem do rodzinnego miasta. Miał wtedy już 20 lat, ale nie chciał nawiązać kontaktu z matką i braćmi. Uznał, że go zdradzili…

– Więc, moja droga, miałaś rację i nie miałaś zarazem. Moi synowie byli tak podobni, że nie można było ich rozróżnić.

Taka to historia.

Czy wdowie zrobiło się lżej na sercu, wiedząc, że na świecie żyje kopia jej zmarłego męża? Tego już się nie dowiemy. Może jednak uznała to spotkanie za dobry znak, za nadzieję na przyszłe spotkanie z ukochanym, gdzieś po drugiej stronie…

Czterdziestego dnia po śmierci męża spotkała go żywego… Czy to możliwe? Jak to się stało?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *