Życie wybrane, a nie wymuszone
Od najmłodszych lat nigdy nie odczuwałam tego słynnego „instynktu macierzyńskiego”, o którym tak dużo się mówi. Nie miałam lalek w pokoju, nie marzyłam o wózkach czy kołyskach.
To, co mnie poruszało, to świat, odkrywanie, wolność. Pragnęłam podróży, poznawania, uczenia się.
Gdy moje przyjaciółki zaczynały wybierać imiona dla swoich przyszłych dzieci, ja marzyłam o bilecie do Tokio, plecaku w Patagonii albo warsztatach ceramiki w małej wiosce w Prowansji.
Komentarze, które się powtarzają… ale mnie nie ruszają
Oczywiście komentarze nigdy nie ustały:
„Nie będziesz się czuć samotna później”,
„Przegapisz to, co najważniejsze”,
„Będziesz tego żałować z wiekiem”…
W wieku 30 lat mówiono mi, że mam jeszcze czas. W 40, że mogę przegapić okazję. W 50, że pociąg odjechał. A dziś, mając 65 lat, niektórzy nadal dziwią się, że nie czuję się niepełna.
Ale prawda jest taka, że nigdy nie czułam się bardziej sobą.
Życie pełne przygód i spotkań
Moje życie nie było puste, wręcz przeciwnie. Było bogate, pełne pasji, kolorów. Miałam piękną karierę, podejmowałam odważne decyzje, spotykałam fascynujących ludzi na całym świecie. Kochałam — czasem szaleńczo, czasem ostrożnie. Tańczyłam do późna w Lizbonie, podziwiałam zorze polarne na Islandii, uczyłam się włoskiego mając 60 lat i kosztowałam tysiące potraw, których czasem zapomniałam nazw.
I przede wszystkim miałam czas. Czas dla siebie. I dla innych, na swój sposób. Jestem matką chrzestną, przyjaciółką, powierniczką. Moi bliscy wiedzą, że mogą na mnie liczyć. To, czego nie dałam w butelkach czy kołysankach, ofiarowałam w uwadze i obecności.

Uwolnić się od oczu innych
Co mnie wciąż zaskakuje, to jak bardzo społeczeństwo ma trudność z akceptacją innych ścieżek życia. Jakby brak dzieci oznaczał pustkę, samotność lub porażkę. Jakby miłość mogła istnieć tylko w więzach krwi.
Nie neguję piękna macierzyństwa. Głęboko je szanuję. Ale to nie jedyna droga do spełnienia. Czas dać przestrzeń innym ścieżkom — kobietom, które żyją według własnego rytmu, z dala od tradycyjnych wzorców.

Być samotną… ale przede wszystkim wolną
Tak, żyję sama. Ale nie jestem osamotniona. Jestem wolna. Wolna wybierać godziny, kierunki, codzienne przyjemności. Wolna słuchać siebie, dostosowywać się do swoich pragnień, dawać sobie czas.
Dla tych, które wątpią, które czują się oceniane, bo nie mają lub nie chcą mieć dzieci — wiedzcie, że spełnienie może mieć tysiące form. A najważniejsze jest żyć zgodnie ze sobą.
Bo w gruncie rzeczy nie ma jednej dobrej drogi życia… jest twoja.